NEWS
Katastrofalny pożar w klubie muzycznym na Mazowszu. Prokuratura umorzyła śledztwo. Dlaczego?

W połowie lutego br. wybuchł ogromny pożar. Ogień zniszczył jeden z najstarszych i największych obiektów rozrywkowych w gminie Wilga. Tylko dzięki szybkiej ewakuacji udało się uratować kilkudziesięciu uczestników wydarzenia. Jak informowała na początku czerwca Krystyna Gołąbek z Prokuratury Rejonowej w Siedlcach, prokuratura podjęła decyzję o umorzeniu śledztwa. Dlaczego? Szczegóły w artykule.
10 mln zł odszkodowania. Ogromny pożar w klubie muzycznym na Mazowszu
Podczas imprezy charytatywnej zorganizowanej w klubie Mega Music Wilga, w której – według prokuratury – uczestniczyło około 40 osób, doszło do tragicznego pożaru. – W toku śledztwa uzyskano opinię biegłego z zakresu gaszenia pożaru, której treść wskazuje, że prawdopodobną przyczyną pożaru było zapalenie się drewnianej konstrukcji dachu od rozgrzanej do wysokiej temperatury metalowej rury, odprowadzającej spaliny z niesprawnego pieca – powiedziała prokurator Krystyna Gołąbek z prokuratury.
Pożar szybko rozprzestrzenił się na dach budynku i drewniane konstrukcje, które zaczęły spadać na parkiet. Jednak wszystkim udało się opuścić budynek przed przybyciem służb ratunkowych. – Ewakuację zakończono przed przybyciem jednostek ochrony przeciwpożarowej – powiedział gen. bryg. Karol Kroć z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej.
Akcja gaśnicza trwała do następnego dnia. Mimo intensywnych działań strażaków, pożar całkowicie zniszczył obiekt, który przez 28 lat był symbolem rodzinnej pracy właścicieli. Klub, który powstał z pasji i wysiłku właścicieli, stał się miejscem tysięcy organizowanych imprez, koncertów i spotkań.
Jak podaje Państwowa Straż Pożarna, w akcji wzięło udział około 130 ratowników i prawie 50 wozów strażackich. Mimo intensywnych działań, pożar bardzo szybko ogarnął cały obiekt. Właścicielka klubu, Hanna Goliszewska, nie kryła rozpaczy. Powiedziała, że pożar pochłonął cały dorobek ich życia.
Mimo że szkody są nieodwracalne, właściciele klubu nie poddają się. – Budowaliśmy nasz klub przez 28 lat. Prowadziliśmy go rodzinnie, wkładając w niego całe serce i poświęcając mu całe swoje życie. Historia naszej działalności zaczęła się w 1997 roku od przyjęć na działce na parkiecie z desek. Dziś wracamy do punktu wyjścia – mówią Hanna i Andrzej Goliszewscy. Obecnie zbiórka przekroczyła 150 tys. zł.