NEWS
Tusk został sam z protestami wyborczymi: „To nie może się udać. Nawet Trzaskowski milczy”

Rządząca koalicja jest głęboko podzielona w kwestii wyborów prezydenckich i konieczności ponownego przeliczenia głosów. Podczas gdy premier Donald Tusk (67) i niektórzy politycy KO chcą ponownie sprawdzić każdy z ponad 20 milionów głosów, liderzy PSL, Polski 2050 i Nowej Lewicy nie widzą takiej potrzeby. „Dopóki nie będzie realnych podstaw prawnych do kwestionowania tych wyborów, moim obowiązkiem jest umożliwienie przejęcia władzy i zapewnienie ciągłości państwa” – mówi marszałek Sejmu Szymon Hołownia (49). Politycy KO również po cichu się z nim zgadzają.
To nie jest czas na wywoływanie zamieszania
Politycy Koalicji Obywatelskiej z każdym dniem wyostrzają swoją narrację na temat wyborów i uczciwości głosowania. Jest nawet koncepcja niezwoływania Zgromadzenia Narodowego, które przyjmie prezydencką przysięgę Karola Nawrockiego (42 lata) i tym samym przekaże obowiązki głowy państwa marszałkowi Sejmu. Premier nie mówi wprost, że wybory zostały sfałszowane, ale nie ma wątpliwości, że bez jego zgody, a nawet inspiracji, przekaz ten nie zostałby przekazany przez tylu polityków Koalicji Obywatelskiej.
Okazuje się jednak, że mniejsi koalicjanci nie zamierzają utrzymywać podobnego kursu. Lider Nowej Lewicy Włodzimierz Czarzasty nie widzi potrzeby ponownego przeliczania wszystkich głosów. – Bo pamiętam 600 tysięcy protestów, kiedy wybierany był prezydent Kwaśniewski, pamiętam 6 tysięcy protestów wyborczych 5 lat temu i pamiętam 60 tysięcy protestów wyborczych teraz – powiedział Czarzasty. – To nie jest czas na rozkołysanie łódką dla jakichś partyjnych celów czy interesów partyjnych, ani na szukanie jakichś mitów założycielskich dla tej czy innej formacji – mówi marszałek Hołownia, wykluczając scenariusz nie przyjęcia przysięgi prezydenta-elekta.
Zamiast iść do przodu, mamy teorie spiskowe
Okazuje się, że nawet w szeregach KO można znaleźć polityków, którzy chcieliby już zakończyć tę dyskusję. – Chodzi o nakarmienie twardego elektoratu, tzw. silnych razem. Większość wyborców w ogóle nie podziela tych emocji i nie rozumie, co robimy – mówi nam poseł KO. Inny dodaje, że po wyborach spodziewał się ofensywy programowej. – Zamiast iść do przodu, mamy teorie spiskowe i Romana Giertycha jako twarz naszej partii. To się nie może udać. Przecież nawet Rafał Trzaskowski milczy w tej sprawie – słyszymy.