NEWS
Adam zabił Mariusza, chodziło o dziecko. Jeden cios okazał się decydujący

Miała to być tylko rozmowa, ale skończyła się tragedią. Rozmowa poszła zupełnie nie tak. Adam ruszył za nią, wziął nóż i skutecznie go wykorzystał. Dziś grozi mu dożywocie, a jego rozmówczyni została pochowana w sobotę.
W Kochanowicach koło Lublińca na Śląsku o niczym innym się ostatnio nie mówi. Większość mieszkańców miasteczka znała zarówno ofiarę, jak i zabójcę. Oboje mieszkali w Kochanowicach. Adam S. (30) uchodził za spokojnego młodzieńca. Razem ze swoją partnerką z Lublińca mieli kilkuletniego chłopca. Niestety Adam S. i jego partnerka niedawno się rozstali.
Mariusz R. (+46 lat) również cieszył się dobrą opinią. Wydarzenia w jego życiu potoczyły się tak, że wspomniana była partnerka Adama postanowiła zamieszkać z Mariuszem i jej synem.
Adam dowiedział się o tych planach. Wsiadł więc do samochodu i postanowił odwiedzić Mariusza w jego mieszkaniu. Natychmiast zabrał ze sobą nóż. Cel wizyty był jasny – ustalenie, w jaki sposób Adam S., ojciec chłopca, będzie mógł się nim zaopiekować i go zobaczyć. Rozmowa była jednak krótka i gwałtowna. Obaj zaczęli się kłócić. W ferworze chwili Adam S. chwycił nóż i dźgnął Mariusza R. w szyję. Trafił go w tętnicę. Krew zaczęła tryskać z rany niczym wodospad. Dopiero wtedy oprzytomniał – sam mężczyzna-nożownik wezwał pomoc. Mariusza jednak nie udało się uratować – zmarł na miejscu z upływu krwi.
Tymczasem Adam S. udał się do Lublińca. Zaparkował samochód na posterunku policji, wszedł do środka i przyznał się do popełnienia morderstwa.
Prokurator oskarżył Adama S. o zabójstwo mężczyzny. Podejrzany, przesłuchany przez prokuratora, przyznał się do popełnienia przestępstwa i wyjaśnił, że nie wie, dlaczego dźgnął nożem Mariusza R. – powiedział nam Tomasz Ozimek, rzecznik Prokuratury Rejonowej w Częstochowie. – Podejrzany został tymczasowo aresztowany. Grozi mu od 10 do 30 lat więzienia, a nawet dożywocie – dodał prokurator.
W Kochanowicach ludzie ciągle mówią, że to tragedia dla rodzin obu mężczyzn. – Za co? Chodziło o opiekę nad synem, a teraz ten chłopak nie będzie miał ani biologicznego ojca, ani ojczyma – komentuje jeden z mieszkańców Kochanowic.